Clapton
chciał stworzyć nowy zespół, który miał zneutralizować
jego kultowy status gwiazdy – artysta chciał stać się po prostu
jednym z członków zespołu. Do tego celu przejął sekcję rytmiczną
z Delaney & Bonnie's (tj. Bobby Whitlock (klawisze, śpiew), Carl
Radle (bas) i Jim Gordon (perkusja)). Tony Ashton z The Remo Four i
Ashton, Gardner, Dyke, Paice Ashton i Lord zawsze zwracali się do Erica
"Derek", więc zespół został nazwany Derek and The Dominos.
Przyjaźń z Harrisonem doprowadziła do tego, że Clapton poznał jego żonę
– Patti Boyd Harrison, w której mocno się zakochał, ta
jednak odrzuciła jego zaloty. To nieodwzajemnione uczucie stało się
natchnieniem dla dużej części materiału, który pojawił się na
płycie the Dominos – "Layla and Other Assorted Love Songs". Hitem
okazał się utwór "Layla", zainspirowany dziełem klasycznej
perskiej poetki Nizami Ganjavi – "The Story of Layla and Manjun",
które Clapton otrzymał od przyjaciela. Clapton odkrył duże
podobieństwo pomiędzy sytuacjami Layli i Manjuna a swoją i
Boyd-Harrison.
Zespół pracował w Criteria Studios w Miami, a producentem albumu
był legendarny Tom Dowd. Ten błyskotliwy, podwójny album uważany
jest za jedno z arcydzieł Claptona. Dwie części utworu "Layla" zostały
nagrane podczas różnych sesji: najpierw otwierająca partia
gitary, natomiast do części drugiej, nagranej w kilka miesięcy
później, perkusista Jim Gordon skomponował i zagrał na pianinie.
Longplay Layla został tak naprawdę nagrany przez pięciu muzyków,
dzięki niespodziewanemu pojawieniu się Duane'a Allmana z The Allman
Brothers Band. Kilka dni później Dowd, który był
również producentem Allmanów, zaprosił Claptona na
koncert zespołu w Miami. Obaj gitarzyści, którzy przedtem znali
się jedynie ze słyszenia, spotkali się po koncercie za sceną, po czym
oba zespoły udały się do studio żeby pojamować (ta improwizowana sesja
została nagrana na kasecie). Clapton i Allman byli nawzajem zauroczeni
swoją grą i natychmiast stali się przyjaciółmi – a Duane
Allman został zaproszony do The Dominos. Studyjne jamowanie zostało
ostatecznie wydane jako część trzypłytowej wersji albumu Layla, wydanej
w dwudziestą rocznicę jego ukazania.
Zanim Clapton spotkał się z Allmanem, The Dominos nagrali już trzy
kawałki – "I Looked Away", "Bell Bottom
Blues" i "Keep On Growing"; Allman zadebiutował na czwartym –
"Nobody Knows You When You're Down And Out" i już do końca albumu
dostarczał wspaniałej gry. Na brzmienie tego albumu wpłynął w dużej
mierze blues i to właśnie tutaj wylansował się najmocniejszy materiał
nagrany do tej pory przez Claptona oraz jedne z najlepszych
przykładów jego gry na gitarze. Whitlock również
dostarczył kilka świetnych numerów i swój mocny,
soulujący głos.
Zespół, pomimo jego krótkiej kariery, dotykały wielkie
tragedie. Claptonem wstrząsnęła wiadomość o śmierci Hendriksa. Zaledwie
osiem dni wcześniej zespół nagrał ostrą wersję "Little Wing" w
hołdzie właśnie dla Hendriksa; została ona ostatecznie dodana do
albumu. W rok później, w przededniu pierwszej amerykańskiej
trasy zespołu, Duane Allman zginął w wypadku motocyklowym. Niedolę
Claptona powiększyło jeszcze cierpkie początkowe przyjęcie
albumu, co go zdenerwowało i rozwiało jego
złudzenia. Wcześniej (zapewne w swojej naiwności) spodziewał się, że
płyta będzie oceniana za swoją wartość artystyczną, a nie za jego
udział.
Wstrząśnięty zespół rozpoczął jednak trasę po Stanach. Clapton
przyznawał później, że wszystko działo się wtedy z pomocą
narkotyków i alkoholu. Mimo to z tego materiału powstał
podwójny album na żywo – "In Concert". Derek and the
Dominos rozpadli się w Londynie, tuż po rozpoczęciu nagrywania
materiału na drugą płytę; Radle pozostał głównym basistą
Claptona aż do lata 1979; w maju 1980 zmarł z powodu alkoholu i
narkotyków. Natomiast rozstanie Claptona z Whitlockiem było
najwyraźniej bardziej osobiste i artyści wrócili do
współpracy dopiero w roku 2003 – Clapton wystąpił
gościnnie podczas występu Witlocka w programie Later with Jools
Holland, gdzie zagrał i zaśpiewał "Bell Bottom Blues", który to
kawałek pojawił się później na DVD "Later with Jools". Kolejnym
tragicznym przypisem do historii Dominosów był los perkusisty
Jima Gordona, który okazał się niezdiagnozowanym
schizofrenikiem; parę lat później w psychotycznym ataku
zamordował matkę przy pomocy młotka i został skazany na 14 lat
więzienia. Po kilku latach odbywania wyroku został przeniesiony do
zakładu dla umysłowo chorych, gdzie pozostaje do dzisiaj.
|